Sezon 2012/13 - Klasa Okręgowa, Grupa Zachodnia - 7 kolejka - 29.09.2012r.
BŁĘKITNI WRONKI - SPÓJNIA STRYKOWO - 2:0 (1:0)
Bramki dla gospodarzy: 37' ; 73'
Relacja w rozwinięciu
Spójnia: Marcin Skrzypczak – Krzysztof Kaczmarek, Marcin Korbas, Damian Kurkowiak, Sebastian Rajewicz – Krystian Kurkowiak (70’ Arkadiusz Szczygielski), Bartłomiej Urbaniak, Sebastian Wolny, Łukasz Bąkowski, Grzegorz Hojan (75’ Wojciech Bendowski) – Maciej Urbaniak (82’ Piotr Majorczyk).
Dobry mecz rozegrali nasi gracze w starciu z mocnym piłkarsko rywalem z Wronek. Nasza drużyna zagrała ambitnie, z wolą wywiezienia zdobyczy punktowej z trudnego terenu, lecz rywal okazał się nieznacznie lepszy. Do Wronek drużyna Spójni pojechała bez m.in. Łukasza Rajewicza, Tomasza Pacygona, Mateusza Przybyłowskiego i Kamila Kaczmarka lecz i tak zaprezentowała się korzystnie pozostawiając po sobie dobre wrażenie. Oczywiście od wrażenia punktów nie przybywa – to nie jazda figurowa na lodzie – ale prezentując taką grę myślę że z jeszcze niejednego wyjazdu jakie nas czekają do zakończenia rundy jesiennej, wrócimy ze zdobyczą punktową.
Od początku spotkania przewagę osiągnęła drużyna z Wronek co wynikało ze zbyt zachowawczej gry naszej drużyny. Przewaga ta miała swe odzwierciedlenie w kilku rzutach rożnych które egzekwowali gracze z Wronek. Natomiast pierwszą tak naprawdę bramkową okazję stworzyła Spójnia w 7 minucie, kiedy to po rzucie wolnym piłka trafiła do Krzysztofa Kaczmarka którego uderzenie minęło jednak słupek bramki gospodarzy. Po chwili taką samą okazję mieli Błękitni, lecz po dużym zamieszaniu piłka trafiła w ręce Marcina Skrzypczaka. W kolejnych minutach Błękitni uderzali na naszą bramkę bądź niecelnie bądź na przeszkodzie stawał nasz bramkarz. Po półgodzinie gry dwójkowa akcja Sebastiana Wolnego z Maciejem Urbaniakiem kończy się jego celnym uderzeniem na bramkę z pierwszej piłki. W 37 minucie złe podanie Łukasza Bąkowskiego przejął pomocnik gospodarzy i po szybkim kontrataku gospodarze wyszli na prowadzenie w tym spotkaniu. Błękitni chcieli pójść za ciosem w końcówce pierwszej połowy, lecz na przeszkodzie stawał dobrze dysponowany nasz bramkarz. W drugich 45 minutach obraz gry nie uległ zmianie. Nadal stroną lekko przeważającą na boisku byli gospodarze którzy na przestrzeni 10 minut stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji do podwyższenia rezultatu. Spójnia próbowała dotrzymać im kroku i kilka razy po strzałach Bartka Urbaniaka, Sebastiana Wolnego i Grzegorza Hojana musiał interweniować bramkarz Wronek. W 73 minucie zbyt słabe podanie między naszymi obrońcami przechwytują gracze Wronek, którzy nie zwykli marnować takich sytuacji i po raz drugi ten sam napastnik pokonuje naszego bramkarza. Nasi zawodnicy nie rezygnowali do końca z uzyskania korzystnego rezultatu i w 77minucie z dystansu probował zaskoczyć bramkarza Łukasz Bąkowski. W 86 i 88 podobne próby podjęli Piotr Majorczyk i Bartek Urbaniak lecz w obydwu przypadkach ich strzały mijały światło bramki gospodarzy. W 89 doskonałą okazję na gola kontaktowego zmarnował Piotr Majorczyk który mając praktycznie pustą bramkę przed sobą niestety spudłował. Cóż kolejne trzy punkty nam uciekły ale myślę że z taką grą Spójnia szybko nadrobi te straty w kolejnych spotkaniach.
Jako ciekawostkę warto nadmienić że w zespole Błękitnych w drugiej połowie zagrał Strykowianin - Maciej Sommerfeld, syn zatrudnionego w Spójni trenera piłkarzy najmłodszej grupy wiekowej.
Pomeczowa wypowiedź trenera Norberta Bławata:
Porażka oczywiście martwi ale z postawy mojej młodej drużyny jestem bardzo zadowolony. Chłopacy zostawili na boisku serce i poczucie że zrobili wszystko co w ich mocy, by osiągnąć jak najlepszy rezultat. Na pewno na ich grę miała wpływ absencja kilku podstawowych i doświadczonych graczy na czele z kapitanem Łukaszem Rajewiczem, ale na tle tak dobrego rywala można być zadowolonym z realizacji boiskowych założeń. Nasz rywal to chyba najlepszy i najbardziej poukładany zespół z tych z którymi w tym sezonie się mierzyliśmy i na pewno jeden z głównych kandydatów do awansu do IV ligi. Widać tu systematykę pracy z młodzieżą oraz solidną bazę organizacyjno- treningową. Cieszy że mimo pierwszego kwadransa meczu w którym podeszliśmy do rywala zbyt bojaźliwie, z czasem zaczęliśmy z nimi toczyć wyrównany bój i podjęliśmy rękawicę, co podkreślali także bezstronni obserwatorzy. Większość spotkań z czołówką ligi już za nami i najwyższa już pora by zacząć zdobywać ligowe punkty. W kolejną zatem niedzielę jedziemy do Sierakowa na mecz z Wartą z wolą wywiezienia stamtąd trzech punktów. Jeszcze raz dziękuję chłopakom za walkę, ambicję i determinację jaką włożyli w ten mecz – jestem z Was w pełni zadowolony.