- autor: Jack07, 2012-10-20 16:59
-
Sezon 2012/13 - Klasa Okręgowa, Grupa Zachodnia - 10 kolejka - 20.10.2012r.
SOKÓŁ RAKONIEWICE - SPÓJNIA STRYKOWO - 0:2 (0:2)
Bramki: Sebastian Wolny 6' ; Łukasz Rajewicz 28' (k)
Relacja w rozwinięciu
Spójnia: Marcin Skrzypczak – Michał Kuźniarek, Marcin Korbas, Damian Kurkowiak, Sebastian Rajewicz (20’ Krzysztof Kaczmarek) – Sebastian Wolny, Łukasz Rajewicz, Tomasz Pacygon, Maciej Urbaniak (77’ Krystian Kurkowiak), Grzegorz Hojan (62’ Wojciech Bendowski, 69’ Dawid Pogorzelczyk) – Piotr Majorczyk.
Nadspodziewanie łatwo udało się Spójni zdobyć 3 punkty na zawsze trudnym i niewygodnym boisku w Rakoniewicach. Mocno odmłodzona ekipa gospodarzy popełniła w pierwszej części meczu dwa duże błędy, które skrzętnie zostały wykorzystane przez naszą drużynę. Te dwa trafienia ustawiły spotkanie, później Spójnia w kontekście arcytrudnego wyjazdowego meczu pucharowego z Lubońskim KS pilnowała wyniku, choć trzeba przyznać że w kilku sytuacjach mocniej zabiły serca strykowskich sympatyków. Sokół tego dnia był jednak wyjątkowo nieskuteczny i pierwsze ligowe zwycięstwo nad tym rywalem od czasu awansu do Okręgówki stało się faktem. Początek spotkania ułożył się idealnie po myśli przyjezdnych czego pierwszym sygnałem był celny strzał Łukasza Rajewicza z 4 minuty. Dwie minuty później bardzo źle interweniował obrońca gospodarzy (obserwatorzy widzieli w tej interwencji także zagranie ręką – jednak bez reakcji sędziego) i piłka trafiła pod nogi Sebastiana Wolnego który skwapliwie skorzystał z prezentu i Spójnia objęła prowadzenie. Od tego momentu nasz zespół wzmocnił swą czujność w obronie i nie dopuszczał gospodarzy pod swoje pole bramkowe. Sami zaś próbowaliśmy konstruować kolejne akcje, gdzie po jednej z nich bliski zdobycia drugiego gola był Piotr Majorczyk. W 28 minucie na indywidualną akcję zdecydował się Łukasz Rajewicz i po wejściu z piłką w pole karne został sfaulowany, a sędzia nie miał wątpliwości by wskazać na 11 metr od bramki gospodarzy. Poszkodowany kapitan Spójni sam wymierzył sprawiedliwość i nasz zespół zdobył drugiego gola. W 32 minucie bliski powodzenia był Grzegorz Hojan, jednak jego uderzenie sparował na rzut rożny bramkarz Sokoła. W 35 minucie gospodarze oddali pierwszy celny strzał na bramkę Spójni, jednak Marcin Skrzypczak pewnie obronił to uderzenie. Jeszcze przed przerwą bliski zdobycia gola był Maciej Urbaniak, ale jego uderzenie głową minimalnie przelatuje nad poprzeczką. Po zmianie stron do odrabiania strat rzucili się gospodarze, jednak strzał z rzutu wolnego z 48 minuty pada łupem naszego bramkarza, a po kilku minutach w bardzo dogodnej sytuacji niewytłumaczalnie pudłuje gracz z Rakoniewic. W 60 minucie trener Bławat musi dokonać już drugiej wymuszonej zmiany, bowiem krwawej kontuzji nabawił się Grzegorz Hojan (wcześniej w pierwszej połowie odnowił się uraz Sebastianowi Rajewiczowi). W 72 minucie Spójnia wróciła z dalekiej podróży – mogło zrobić się niebezpiecznie nerwowo, gdyby po zamieszaniu w naszej szesnastce, piłki z linii bramkowej nie wybił Dawid Pogorzelczyk. Między minutą 74 a 82 Sokół uparcie próbował udowodnić że gdyby w Rakoniewicach utworzono sekcję futbolu amerykańskiego, mogła by mieć ona rację bytu, bowiem czterokrotnie gracze gospodarzy uderzali wysoko nad poprzeczką bramki Spójni – a gdy dodamy do tego trzy uderzenia obok słupka, to dopełnia to obrazu indolencji strzeleckiej drużyny z Rakoniewic. No może nie do końca, bowiem ponad to jeszcze dwukrotnie piłkę zmierzającą w światło bramki wyłapał Marcin Skrzypczak. W doliczonym czasie gry idealną sytuację miał Tomasz Pacygon, jednak nie potrafił zmieścić futbolówki w świetle bramki i spotkanie kończy się zasłużoną wygraną Spójni, choć trzeba uczciwie przyznać że w drugiej połowie oddaliśmy pole gry gospodarzom i gdyby jedna z tych akcji zakończyła się powodzeniem to mogłoby zrobić się nerwowo. Kontynuujemy zatem dobrą ostatnio passę wygrywając trzeci z rzędu mecz i chciałoby się by w środę w starciu pucharowym z trzecioligowcem podtrzymać dobrą passę. Będzie o to jednak piekielnie ciężko, ale w tak trudnych meczach właśnie wykuwa się niezłomny charakter drużyny – liczymy na dobry występ.