Przekaż 1% podatku na Spójnię. Pobierz darmowy program ze strony lzs-wlkp.pl lub wpisz w PIT w części 1% - numer KRS 0000137358 i CEL: LZS Spójnia Strykowo. Dziękujemy!!!
Sezon 2012/13 - Klasa Okręgowa, Grupa Zachodnia - 20 kolejka - 5.05.2013r.
SPÓJNIA STRYKOWO - BŁĘKITNI WRONKI - 1:2 (1:2)
Bramka: Piotr Pawlak 12'
Relacja i filmy w rozwinięciu
REKLAMA
Spójnia: Paweł Stramol – Krystian Kurkowiak, Damian Kurkowiak, Krzysztof Kaczmarek, Sebastian Rajewicz – Piotr Majorczyk, Łukasz Rajewicz, Tomasz Pacygon, Grzegorz Hojan (85’ Kamil Kaczmarek) – Piotr Pawlak (72’ Arkadiusz Szczygielski), Bartek Urbaniak (17’ Mateusz Przybyłowski)
Kolejny dobry mecz zaliczyli zawodnicy Spójni w starciu z kandydatem do awansu z Wronek. Lepiej technicznie wyszkolonemu rywalowi Spójnia przeciwstawiła ambicję, walkę i mnóstwo wysiłku. I mimo nieustannych ataków w drugiej odsłonie spotkania nie udało się wyrównać stanu meczu, który został ustalony w pierwszej półgodzinie gry. Spójnia tym razem musiała sobie radzić bez Sebastiana Wolnego, Macieja Urbaniaka i Michała Kuźniarka, a na domiar złego już po kwadransie gry w boiska z przeciążonym mięśniem lewej nogi zejść z placu gry musiał najlepszy strzelec zespołu Bartek Urbaniak, który w początkowej fazie meczu świetnie sobie radził z rówieśnikami z Wronek i dodatkowo wypracował bramkę dla Spójni. O wyniku meczu zadecydowały dwa błędy obrony Spójni. W pierwszym przypadku nastąpił ciąg błędów – w niegroźnej sytuacji Sebastian Rajewicz zamiast podawać piłkę do bramkarza, wybił ją na aut z którego rywale błyskawicznie wznowili grę i gracz gości przelobował Pawła Stramola. Trzy minuty później z rzutu rożnego napastnik gości wyprzedził naszych obrońców i głową wyprowadził Błękitnych na prowadzenie. Niestety te dwa błędy w obronie okazały się brzemienne w skutkach, bowiem później nasza obrona grała już bardzo dobrze, jednak odrobienie strat okazało się w niedzielny wieczór niewykonalne. A szkoda bo okazji nie brakowało – brakowało dokładności.
Spójnia gola zdobyła w 12 minucie meczu, a do tego momentu trwała wyrównana walka o każdy metr boiska. Sprytem w bramkowej sytuacji wykazał się Bartek Urbaniak, który zwiódł obrońców i uderzył mocno na bramkę Błękitnych, a piłka po odbiciu się od poprzeczki trafiła wprost na głowę Piotra Pawlaka, który dopełnił formalności wyprowadzając Spójnię na prowadzenie. Goście mimo straty gola nie rzucili się do huraganowych ataków, a mimo to w odstępie trzech minut udało im się wyjść na prowadzenie na skutek błędów opisanych powyżej. Gole z 22 i 25 minuty trochę podłamały nasz zespół, który przez kilka minut nie potrafili zagrozić bramce Błękitnych. Dopiero po ponad pół godzinie gry Spójnia zaczęła stwarzać bramkowe okazje. Najpierw w 31 minucie niecelnie uderzał Grzegorz Hojan, a po chwili bramkarz obronił strzał Krystiana Kurkowiaka. W 33 minucie niespodziewanie przed stuprocentową okazją stanął Mateusz Przybyłowski, który wskutek nieporadnej interwencji obrony Wronek stanął przed stuprocentową szansą na wyrównanie, jednak strzelił wprost w bramkarza. Pod koniec pierwszej połowy czterokrotnie bramce Pawła Stromola zagrozili gracze z Wronek, jednak albo były to strzały niecelne, albo bronił je nasz bramkarz.
Po zmianie stron Spójnia osiągnęła dość znaczną przewagę, a gracze z Wronek ograniczyli się do rozbijania naszych przeważnie długich podań bądź dośrodkowań. W 51 minucie ładnie z dystansu przymierzył Mateusz Przybyłowski, jednak mocno uderzona piłka nieznacznie przeleciała nad poprzeczką. W 57 minucie ten sam gracz stanął po raz kolejny przed doskonałą sytuacją na wyrównanie, jednak znów się pomylił w doskonałej sytuacji. Od 65 minuty nastąpił praktycznie nieustanny atak na bramkę Błękitnych, którzy w tym fragmencie spotkania zaledwie dwa razy zagrozili bramce Pawła Stramola. Spójnia egzekwowała cztery rzuty rożne i tyle samo rzutów wolnych, ale za każdym razem obronna ręką wychodzili gracze z Wronek. W 86 minucie nieznacznie z kolejnego rzutu wolnego pomylił się Sebastian Rajewicz , a po chwili w jego ślady poszedł Krzysztof Kaczmarek i na tym niestety skończyły się ataki Spójni, a gracze Błękitnych dowieźli korzystny dla nich rezultat do samego końca.
Błękitni ten mecz chcieli wygrać jak najmniejszym nakładem sił w kontekście środowego meczu na szczycie z Płomieniem Przyprostynia, co ich nie usprawiedliwia przed oceną że w niedzielę zagrali po prostu przeciętnie, a najsprawiedliwszym wynikiem dla naszej ekipy byłby co najmniej remis. Nasi gracze mimo że rozegrali o jeden mecz więcej w ostatnich dniach, wytrzymali kondycyjnie ten mecz do samego końca. Szkoda że ich wysiłek nie został nagrodzony choćby tym jednym oczkiem. Gramy jednak dalej a w środę kolejny trudny rywal – w Szamotułach Spójnię podejmie miejscowa Sparta.