Przekaż 1% podatku na Spójnię. Pobierz darmowy program ze strony lzs-wlkp.pl lub wpisz w PIT w części 1% - numer KRS 0000137358 i CEL: LZS Spójnia Strykowo. Dziękujemy!!!
Sezon 2013/14 - Klasa Okręgowa, Grupa Zachodnia - 25 kolejka - 15.06.2014r.
SPÓJNIA STRYKOWO - LIPNO STĘSZEW - 3:3 (2:3)
Bramki: Maciej Urbaniak 34' , Łukasz Rajewicz 45' (k), Grzegorz Hojan 49'
Więcej wraz z filmikami w rozwinięciu
REKLAMA
Spójnia: Patryk Kurowski – Michał Kuźniarek (46’ Mateusz Przybyłowski), Damian Kurkowiak, Marcin Korbas, Krzysztof Kaczmarek (74’ Dawid Pogorzelczyk)– Wojciech Bendowski, Daniel Kańduła (30’ Maciej Urbaniak), Łukasz Rajewicz, Tomasz Pacygon, Grzegorz Hojan – Bartek Urbaniak.
Meczu o taką stawkę i z takimi emocjami dawno już w Strykowie nie oglądaliśmy. Wygrana zapewniała nam utrzymanie, remis sprawiał że nadal wszystko jest w naszych rękach pod warunkiem wygrania ostatniego spotkania z Wielkopolską Komorniki, natomiast porażka praktycznie spuszczała nas w otchłań A Klasy. Mnóstwo scenariuszy jak na jeden mecz. Dlatego był on wyjątkowy, tym bardziej jeszcze że derbowy oraz poprzez fakt że nasz sąsiad z gminy też jest na krawędzi spadku. Szkoda że sąsiednie drużyny musiały grać o taki cel. Po tym meczu wiemy już prawie wszystko. Wygrana Spójni z Komornikami da nam miejsce 10 lub 9 w ligowej tabeli i pewne utrzymanie. Remis lub porażka – bo raczej na żadne cuda w postaci braku kompletu punktów Lipna i przede wszystkim Patrii nie liczymy – spowoduje pożegnanie z Okręgówką. Stawka ostatniego meczu jest więc ogromna, tak samo jak ogromna była we wczorajszym meczu. Pomimo presji i niekorzystnego wyniku, bowiem Spójnia w pierwszej połowie przegrywała już 0:2 i 1:3, to chłopcy pokazali charakter i podnieśli się z kolan. To robi wrażenie i z tego jesteśmy z Was dumny. W pierwszej części derbowego meczu trzy z pięciu goli padły z rzutów karnych – dwa dla gości i jeden dla Spójni. O ile do samych karnych większych pretensji mieć nie można, o tyle aptekarski styl sędziowania sędziego Rzejaka budził w obserwatorach zażenowanie. Sędzia w ogóle nie pozwolił na jakąkolwiek płynną grę, gwizdał najdrobniejsze przewinienia i postawił się w roli tego który jest na placu najważniejszy. Nie tędy droga. Spójnia rozpoczęła mecz z dużym animuszem, który jak szybko się pojawił tak szybko zgasł. Efektem był jedynie rzut rożny po którym Wojtek Bendowski zgrał piłkę wzdłuż bramki, ale nie było tam nikogo kto zamknął by ten atak i skutecznie wykończył akcję. W 10 minucie Lipno przeprowadziło składną akcję lewą stroną i po płaskim dośrodkowaniu zawodnik ze Stęszewa z bliska dopełnił formalności. Było 0:1 i wydawało się że nasi zawodnicy rzucą się do odrabiania strat. Nic bardziej mylnego. To Lipno było stroną dominującą, to oni stwarzali sobie kolejne okazje i kwestią czasu było kiedy znowu zdarzy się pod naszą bramką nieszczęście. Zdarzyło się w 23 minucie, kiedy to Krzysztof Kaczmarek w narożniku pola karnego sfaulował szarżującego gracza Lipna i sędzia podyktował jedenastkę. Mimo że Patryk wyczuł intencje strzelca, to po jego palcach piłka prześlizgnęła się do siatki. Gdyby sędzia stosował tę samą miarę, tak samo powinien podyktować rzut karny trzy minuty później, ale nie zareagował na to że w polu karnym gości faulowany był Tomek Pacygon. Gra Spójni nie kleiła się szczególnie w środku pola, dlatego też trener Bławat zdecydował się w 30 minucie na roszadę w składzie i na placu gry pojawił się Maciej Urbaniak. To był strzał w dziesiątkę, bowiem już w 34 minucie uderzeniem niemal w okienko Maciej zdobył kontaktowego gola z rzutu wolnego. Wydawało się że Spójnia niemal dochodzi już gości, bowiem przeprowadziliśmy kilka groźnych ataków (szczególnie akcja Grzegorza Hojana z 36 kiedy płasko dośrodkował piłkę i centymetrów zabrakło by nasi napastnicy doszli do tego zagrania), ale to my sami zadaliśmy sobie cios. Niepewny wykop Patryka Kurowskiego sprawił że piłka wróciła w nasze pole karne i tam ręką zatrzymał ją Michał Kuźniarek i sędzia w 41 minucie podyktował drugiego karnego dla Lipna. Tym razem zawodnik gości pewnie pokonał naszego bramkarza i znów musieliśmy odrabiać dwubramkową stratę. Na domiar złego minutę przed przerwą byliśmy w wielkich opałach, bowiem kolejne niepewne interwencje w defensywie sprawiły ze goście byli bliscy strzelenia czwartego gola. Wyjaśniliśmy tę sytuację i już po chwili przeprowadziliśmy szybki atak, po którym piłkę ręką w polu karnym zagrał obrońca gości i Łukasz Rajewicz z jedenastu metrów strzelił gola kontaktowego. Po przerwie z animuszem natarła Spójnia i już w 47 minucie wprowadzony na plac gry Mateusz Przybyłowski huknął mocno z dogodnej pozycji nad poprzeczką. Dwie minuty później Mateusz popisał się świetnym podaniem na wolne pole do Grzegorza Hojana, który w sytuacji sam na sam płaskim strzałem pokonał Grzegorza Trendę i mieśmy remis w derbach. Od tego momentu rozgorzała prawdziwa walka na boisku. Lipnu remis nic nie dawał, więc rzucili się do ataku, ale w miarę upływu czasu zaczęli liczyć albo na stałe fragmenty gry, albo na dalekie wrzutki z pominięciem linii pomocy. Z tym jednak nasi zawodnicy radzili sobie nienajgorzej i zagrożenia większego nie było. Groźnie pod naszą bramką zrobiło się w 64 i 67 minucie, kiedy to gracze gości dwukrotnie uderzali piłkę z dystansu i albo czynili to niecelnie, albo na drodze stawał nasz bramkarz. Spójnia nastawiła się na grę z kontry i o mało nie przyniosło to rezultatu w 76 minucie, kiedy idealnie piłkę w pole karne do Bartka Urbaniaka dograł Maciej Urbaniak, ale ten będąc w idealnej sytuacji poślizgnął się i nie zdołał już końcem buta umieścić piłki w bramce. Pod koniec meczu trwała wymiana cios za cios, walka była do upadłego, lecz żadna z drużyn nie stworzyła już sobie bramkowych sytuacji i ten dramatyczny i emocjonujący derbowy mecz zakończył się podziałem punktów, który jest korzystny dla nas. Kropkę nad i należy postawić za tydzień i wierzę że nasi ambitni gracze to w sobotę na boisku wywalczą. Tak dużo już zostało uczynione w drodze do utrzymania, czas postawić ten ostatni, najważniejszy krok.