Spójnia Strykowo - strona oficjalna

Spójnia: Patryk Kurowski – Michał Kuźniarek, Krzysztof Kaczmarek, Sebastian Dudziak,  Sebastian Rajewicz – Arkadiusz Szczygielski (82’ Damian Kuik), Tomasz Pacygon, Łukasz Rajewicz, Damian Kurkowiak (62’ Piotr Majorczyk), Piotr Pawlak (75’ Radosław Łuczak) -  Bartek Urbaniak

Można powiedzieć że takie mecze śnią się po nocach, bowiem Spójnia będąc lepszą drużyną w tym spotkania zaledwie zremisowała wygrany wydawałoby się mecz z Sokołem Rakoniewice. Oczywiście gdy jest się lepszą drużyną trzeba to na boisku udowodnić, po strzeleniu gola nie skupiać się na obronie wyniku i dążyć do strzelenia kolejnego gola. Spójnia kurczowo się nie broniła, ale brak skuteczności pod bramką rywala był porażający. Dlatego spotkała nas zasłużona kara w postaci gola wyrównującego w samej końcówce meczu. To nauczka, że trzeba być skoncentrowanym do końca, że nie należy marnować wyśmienitych okazji, że nie można przespać pół meczu, że trzeba na boisku myśleć by nie popełniać głupich błędów widząc z czego może powstać zagrożenie pod nasza bramką. Lekcji z tych elementów Spójnia tym razem nie odrobiła i na własne życzenie mecz zremisowała. Na własne życzenie i poniekąd zasłużenie. Tak nie można się zachowywać mając olbrzymią sposobność na skasowanie kompletu punktów.     

Od początku meczu dominowała walka i gra w środku pola. Akcji pod bramkami było jak na lekarstwo. Dość powiedzieć ze pierwszą naprawdę groźną sytuacją był strzał z 16 metra Damiana Kurkowiaka, ładnie obroniony przez bramkarza gości. A była to 30 minuta meczu. Goście jeżeli już w jakikolwiek sposób zagrażali naszej bramce to tylko poprzez stałe fragmenty gry. W 41 minucie po błędzie obrony Sokoła w doskonałej sytuacji znalazł się Bartek Urbaniak, który zamiast strzału znalazł podaniem wchodzącego w pole karne Tomasza Pacygona, którego uderzenie głową już do pustej bramki zatrzymało się na słupku. Na szczęście akcję zamykał Piotr Pawlak, który z bliska umieścił piłkę w bramce gości. Sokół swój pierwszy celny strzał na bramkę oddał dopiero w 42 minucie z rzutu wolnego. W 44 minucie do płaskiego dośrodkowania z rzutu wolnego egzekwowanego przez Łukasza Rajewicza nie doszło trzech naszych zawodników, choć okazja była wyśmienita. Natomiast w doliczonym czasie gry I połowy z 16 metra w światło bramki nie potrafił skierować piłki Sebastian Rajewicz i zamiast spokojnego prowadzenia, wynik był ciągle sprawą otwartą. Po zmianie stron Spójnia zagrała odrobinę lepiej, co zaczęło przekładać się na podbramkowe sytuację, ale wynik wciąż pozostawał bez zmian. W 62 minucie obrońcy wraz z bramkarzem Rakoniewic zapobiegli w ostatniej chwili utracie gola blokując uderzenie Bartka Urbaniaka. W 69 minucie ponownie Bartek Urbaniak wypracował sobie dogodną okazję do zdobycia gola, lecz finalizacja akcji w postaci strzału powędrowała nad poprzeczką. Najlepszą do tego momentu okazją z gry gości było uderzenie z 80 minuty z 20 metrów które powędrowała 5 metrów obok słupka naszej bramki. Po chwili wyśmienitą okazję na przypieczętowanie wyniku miał Tomek Pacygon, ale jego fantastyczne uderzenie z 25 metrów trafiło w słupek bramki gości. Jak niewykorzystane okazje potrafią się mścić, pokazała 86 minuta. Niepotrzebny i bezsensowny faul Sebastiana Rajewicza z boku pola karnego stał się niespodziewanie kolejna dogodną okazją dla gości ze stałego fragmentu. Szczęście im tym razem dopisało podwójnie, bowiem po strzale gracza z Rakoniewic, piłka odbiła się od głowy stojącego w murze Łukasza Rajewicza, tak że całkowicie zmyliła Patryka Kurowskiego i wpadła do siatki. Spójnia rzuciła się do ataku ale ani strzał Krzysztofa Kaczmarka z 89 minuty ani szarża (dyskusyjne czy nieprzepisowo zatrzymana w polu karnym) Bartka Urbaniaka nie odmieniły już losów tego meczu. Szkoda punktów i nic innego nam nie pozostaje jak przywieść jakąś zdobycz punktową z Pniew. Ale najpierw ambitnie i sumiennie wypada w tygodniu potrenować.  

• Komentarzy [4]
• czytano: [890]
• DO