Przekaż 1% podatku na Spójnię. Pobierz darmowy program ze strony lzs-wlkp.pl lub wpisz w PIT w części 1% - numer KRS 0000137358 i CEL: LZS Spójnia Strykowo. Dziękujemy!!!
Sezon 2016/17 - Klasa Okręgowa, Grupa Zachodnia - 15 kolejka - 2.04.2017r.
SPÓJNIA STRYKOWO - ORŁY PNIEWY - 2:3 (0:3)
Bramki: Łukasz Rajewicz 60' (k) , Maciej Urbaniak 64'
Dla Orła: Maciej Cieślak 4' , 17' , 35'
Opis plus film w rozwinięciu
REKLAMA
Spójnia: Patryk Kurowski – Damain Kuik, Marcin Korbas, Damian Kurkowiak, Krzysztof Kaczmarek – Piotr Kaczmarek (53’ Dominik Luleczka), Łukasz Rajewicz, Tomasz Pacygon (88’ Radosław Łuczak), Grzegorz Hojan (65’ Krystian Kurkowiak) – Maciej Urbaniak (76’ Mateusz Przybyłowski), Bartek Urbaniak.
To był mecz o zupełnie dwóch różnych obliczach. W pierwszej części totalna niemoc Spójni wykorzystana bezwzględnie przez doświadczona ekipę z Pniew. Po raz kolejny w roli egzekutora wystąpił Maciej Cieślak, który najpierw wykorzystał błąd Bartka Urbaniaka w środku pola, potem skorzystał z prezentu od Marcina Korbasa, a na końcu zgubił w kryciu Tomka Pacygona. Te trzy błędy słono nas kosztowały, bowiem niełatwo się zaczyna drugie 45 minut mając takie straty. Spójnia udowodniła jednak że potrafi walczyć i po złapaniu kontaktu na 2:3 miała niespełna pół godziny by wyrównać. Zabrakło niewiele, bowiem w drugiej połowie rywal przysłowiowo już pływał i mimo szans nie udało się zdobyć choćby wyrównującej bramki. Wielka szkoda, bo szczególnie w drugiej połowie nasi zawodnicy zagrali na miarę swoich niemałych możliwości. Mecz trwa jednak 90 minut i gdy nie wyeliminujemy błędów i braków w koncentracji to stale będziemy mieli pod górkę.
Początek meczu wręcz koszmarny dla Spójni – w 4 minucie po rzucie rożnym dla gości wyprowadzający piłkę Bartek Urbaniak zbyt długo ją holował i na dodatek podał piłkę wprost do Dmytro Koshakova który z pierwszej piłki uruchomił Macieja Cieślaka, który bez problemów pokonał w sytuacji sam na sam Patryka Kurowskiego. Mimo przewagi gości to Spójnia w 9 minucie miała doskonałą szansę na wyrównanie, ale Bartek Urbaniak w sytuacji oko w oko z młodym bramkarzem z Pniew nie zachował zimnej krwi i strzelił sygnalizowanie wprost w niego. Minutę później gracz z Pniew fatalnie spudłował z 12 metra strzelając wysoko nad bramką. W 14 minucie znów było groźnie pod naszą bramką i tym razem świetnym refleksem wykazał się Patryk Kurowski, który wyciągnął się wybijając piłkę na róg po uderzeniu z 20 metrów. W 17 minucie po dośrodkowaniu gości z rzutu wolnego piłka trafiła wprost na głowę Marcina Korbasa, który wyłożył piłkę Maciejowi Cieślakowi, który ponownie pokonał strzałem głową naszego bramkarza. Goście nie rezygnowali z podwyższenia wyniku i grając z wiatrem co rusz nękali naszą obronę kolejnymi atakami. Blisko szczęścia był gracz Orłów w 29 minucie gdy po dograniu kolegi z bocznego sektora boiska uderzył piłkę blisko spojenia słupka z poprzeczką. W 35 minucie gracze lidera Okręgówki znów skutecznie nas wypunktowali. Po dośrodkowani z rzutu rożnego Maciej Cieślak wyprzedził pilnującego go Tomka Pacygona i strzałem głową zdobył trzeciego gola, kompletując tym samym swojego klasycznego hat-tricka w pierwszej połowie. Szkoda że znów mieliśmy do czynienia z powtórką z historii sprzed dwóch lat, kiedy ten sam wyczyn gracz Pniew dokonał w barwach Sokoła. Jeszcze w doliczonym czasie pierwszej połowy Maciej Urbaniak miał szanse zmniejszyć straty, ale w pierwszym tempie został zablokowany, a poprawka już padła łupem bramkarza z Pniew. Po zmianie stron ujrzeliśmy już Spójnie jaką zawsze chcielibyśmy oglądać. Wyeliminowaliśmy błędy w obronie, zaczęliśmy walczyć o każdy metr i w ofensywie wreszcie zaczęło się coś dziać. W 59 minucie po rzucie rożnym i strzale Krzysztofa Kaczmarka gracz z Pniew zatrzymał piłkę ręką w polu karnym i sędzia wskazał na rzut karny. Na gola zamienił go nasz kapitan – Łukasz Rajewicz. Cztery minuty później Łukasz wyłożył na 16 metrze pikę Maciejowi Urbaniakowi który strzałem który przełamał ręce bramkarza, zdobył gola kontaktowego. Wydawało się że gol wyrównujący musi w konsekwencji dobrej gry paść, tym bardziej że goście ograniczali się tyko do dalekich wybić spod własnej bramki. W 67 minucie bliski zdobycia gola był Damian Kuik który po dośrodkowaniu z rzutu wolnego uderzył na bramkę, lecz nieznacznie nad poprzeczką. W końcowych dwudziestu minutach niestety znów rozczarowanie – mimo przewagi, Spójnia nie potrafiła skonstruować tej jednej jedynej akcji która przyniosła by nam powodzenie. Pniewy umiejętnie się broniły i niestety wynik nie uległ już zmianie. Wielka szkoda. Ale możemy mieć pretensje wyłącznie do siebie. Tak wejść w mecz zwyczajnie nie można. Charakter i walka była, ale co z tego jak trzeba płacić za brak koncentracji i uwagi z pierwszych minut. Skąd my to zresztą w Spójni znamy – co mecz to przerabiamy. Za tydzień wyjazd do Kamieńca i tym razem trzeba już na poważnie spiąć się, by zdobyć pierwsze punkty na wiosnę bowiem pierwsze dwa mecze w Strykowie choć z niezwykle wymagającymi przeciwnikami przyniosły jednak duże rozczarowanie.
Przed meczem znów pecha miał Maciej Łukasik – nasz bramkarz który wyjść miał w pierwszym składzie. Na przedmeczowej rozgrzewce został trafiony piłką prosto w twarz i choć na chwilę stracił przytomność, to dzięki interwencji naszego medyka oraz dzięki strażakom z OSP Strykowo udało się go przywrócić do zdrowia. Oby już zły omen przestał dręczyć naszego młodego bramkarza.