Spójnia Strykowo - strona oficjalna

Spójnia: Patryk Kurowski – Michał Kuźniarek, Łukasz Rajewicz, Krystian Kurkowiak, Sebastian Rajewicz – Piotr Kaczmarek, Maciej Urbaniak, Kacper Sobański (79’ Arkadiusz Skóra), Damian Karasiewicz (80’ Maciej Mieszała), Grzegorz Hojan – Bartek Urbaniak (89’ Kamil Kaczmarek).  

Z umiarkowanym optymizmem udawała się na pierwszy ligowy mecz wiosny do Wronek ekipa strykowskiej Spójni. Z jednej strony wiadomo było że mamy grupę graczy która solidnie i rzetelnie przepracowała zimę.  Było jednak zbyt dużo znaków zapytania i zbyt wąska grupa ludzi która zrealizowała plany nakreślone przez trenera, by móc z pełnym przekonaniem powiedzieć – tak jesteśmy pewni swego i jedziemy zawalczyć z kandydatem do awansu o pełną pulę. Nasz rywal mający kilkupunktową stratę do czuba tabeli zawsze rundę czy sezon chce zacząć z przytupem, a im bliżej końca rundy nadmuchany balonik gwałtownie się kurczy i ekipa ta – potem już najczęściej sfrustrowana - jest zwykle łatwiejsza do ukłucia. Tak było sezon temu kiedy to w ostatniej kolejce sezony wywieźliśmy z Wronek pełną pulę (niczego nam oczywiście nie umniejszając). Tym razem jednak był to pierwszy mecz tego roku i można było mieć pewne obawy jak się to wszystko potoczy. A potoczyło się znakomicie dla nas. Już w 2 minucie Bartek Urbaniak sfinalizował dobrą akcję drużyny, podciągnął do 16 metra i po wymanewrowaniu obrońcy uderzył piłkę tak ze trafiła ona w słupek, natomiast poprawka znów po słupku, ale wtoczyła się do bramki i Spójnia szybko objęła prowadzenie w tym meczu. Gospodarze byli w szoku, a Spójnia konsekwentnie dążyła do zdobycia drugiego gola. W 18 minucie nasz zespół przeprowadził wzorową akcję po której Bartek Urbaniak wypuścił w uliczkę Grzegorza Hojana który w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z bramkarzem, który wybił piłkę na róg. Gospodarze którzy misternie potrafili podawać sobie między sobą piłkę na własnej połowie ograniczali się do długich wrzutek za naszą obronę, ale to praktycznie nie stanowiło dla nas zagrożenia. Także stałe fragmenty gry były przez nasza obronę bezbłędnie czytane i wyjaśniane. Na dobrą sprawę pierwszy groźny strzał gospodarze oddali w 38 minucie, kiedy to uderzenie gracza z Wronek trafiło w boczną siatkę. W ostatniej minucie pierwszej połowy nastąpiło nieszczęście dla nas – przy próbie wybicia piłki spod naszej bramki nastrzelony piłką został Krystian Kurkowiak i futbolówka po odbiciu się od niego wpadła do naszej bramki. Nieszczęśliwy i pechowy koniec pierwszej połowy nie wpłynął źle na nasze morale i w drugiej odsłonie po kwadransie znów prowadziliśmy na rozświetlonym sztucznym oświetleniem obiekcie w Popowie. Akcję rozprowadził najmłodszy na boisku Kacper Sobański, który podał do Bartka Urbaniaka, a ten zgrał piłkę do wchodzącego w pole karne Macieja Urbaniaka, który podciął piłkę nad bramkarzem i umieścił ją w siatce Błękitnych. W 72 minucie mogło być po meczu, ale tym razem bramkarz odbił uderzenie Bartka Urbaniaka na róg. Błękitni próbowali doprowadzić do wyrównania, ale w naszej bramce jak zwykle solidnie i czujnie spisywał się Patryk Kurowski, który odbijał groźne strzały gospodarzy. Minuty upływały bezlitośnie, a Spójnia umiejętnie rozbijała desperackie wrzutki z daleka Błękitnych. Już w doliczonym czasie gry gospodarze trzykrotnie podejmowali próby wyrównania wyniku i trzykrotnie piłka mijała bądź słupek bądź poprzeczkę naszej bramki. Wreszcie w ostatniej akcji meczu po rzucie rożnym najbardziej doświadczony w ekipie Błękitnych Karol Gregorek - mający ponad 70 występów w Ekstraklasie - uprzedził interweniującego Patryka Kurowskiego i zdobył upragnionego gola dla gospodarzy. Po tej akcji sędzia już w ogóle nie wznawiał gry. Szkoda tak zakończonego pechowo meczu, szkoda samobója w ostatniej akcji pierwszej części, ale powiedzmy uczciwie ten wynik jest dobrym wynikiem dla - jak by na to nie spojrzeć - ostatniej drużyny ligowej tabeli. Błękitni wobec zaskakujących wyników tej kolejki z pewnością będą konsekwentnie punktować w kolejnych meczach, a nam mozolnie przyjdzie odrabiać stratę do bezpiecznego miejsca. Po takim meczu i takiej boiskowej postawie jest to jak najbardziej realne. Tylko trzeba utrzymać przynajmniej ten poziom z Wronek. Zatem Panowie wytężona praca na treningach w tygodniu i w przyszłą niedzielę mecz u siebie z będącym na przedostatnim miejscu w tabeli Kamieńcem. Zatem idealna okazja by wreszcie opuścić ostatnie miejsce ligowej tabeli na którym usadowiliśmy się po 12 kolejce.

• Komentarzy [0]
• czytano: [432]
• DO