Przekaż 1% podatku na Spójnię. Pobierz darmowy program ze strony lzs-wlkp.pl lub wpisz w PIT w części 1% - numer KRS 0000137358 i CEL: LZS Spójnia Strykowo. Dziękujemy!!!
Sezon 2018/19 - Klasa Okręgowa, Grupa Zachodnia - 7 kolejka - 29.09.2018r.
SOKÓŁ DUSZNIKI - SPÓJNIA STRYKOWO - 2:4 (1:1)
Bramki: Bartek Urbaniak 11' , 84' ; Piotr Kaczmarek 61' ; Maciej Urbaniak 90'
Więcej w rozwinięciu
REKLAMA
Spójnia: Patryk Kurowski – Arkadiusz Szczygielski (67’ Piotr Pawlak), Daniel Kańduła, Łukasz Rajewicz, Sebastian Rajewicz – Kacper Sobański (53’ Tomasz Pacygon), Adrian Korek (46’ Radosław Łuczak), Maciej Urbaniak, Dominik Luleczka (53’ Filip Ignaszczak), Piotr Kaczmarek – Bartek Urbaniak (85’ Kacper Bałuszek)
Trudną przeprawę na własne życzenie zafundowali sobie nasi zawodnicy w Dusznikach. Będąc drużyną lepsza piłkarsko nie potrafiliśmy szybko ustawić sobie rywala strzelając szybkie gole, tylko marnowaliśmy swe okazje tak że w pewnym momencie to nasz rywal wyszedł na prowadzenie. Jednak dobra końcówka w naszym wykonaniu sprawiła że wszystko wróciło do normy, choć trochę szkoda że świetne w naszym wykonaniu były jedynie dwa kwadranse – ten pierwszy i potem ostatni w meczu. Reszta do wyraźnej poprawy.
Mimo że mecz rozpoczął się od naszej przewagi, to gospodarze w 3 minucie wyprowadzili szybką kontrę po której Patryk Kurowski musiał interweniować na przedpolu, odbijając piłkę na rzut rożny. W 11 minucie fatalny w skutkach błąd popełnił stoper gospodarzy, nie trafiając w piłkę którą chciał wybijać spod własnego pola karnego. Sytuację skrzętnie wykorzystał Bartek Urbaniak który doszedł do piłki i lobem nad bramkarzem umieścił ją w bramce Sokoła. Dwie minuty później składną akcję całej drużyny mógł wykorzystać ponownie Bartek Urbaniak, ale wykonując wślizg spóźnił się o ułamki sekundy i nie doszedł do piłki dogrywanej przez Macieja Urbaniaka. Trzecią kolejną okazję Bartek miał już po 60 sekundach, ale po przebojowym wejściu skrzydłem i dograniu piłki przez Piotra Kaczmarka tym razem strzał naszego snajpera został w ostatniej chwili przyblokowany przez obrońcę Dusznik. To że zaczęliśmy grać znacznie gorzej miało odzwierciedlenie w coraz groźniejszych akcjach Sokoła, któremu pozwoliliśmy rozwinąć skrzydła. Pierwszym poważnym zagrożeniem był strzał w 22 minucie po którym Patryk Kurowski musiał interweniować przerzucając futbolówkę nad poprzeczką. W 25 minucie znów duet Piotr Kaczmarek i Bartek Urbaniak wypracował świetną okazję strzelecką. Motyw był ten sam - Piotr dogrywał z lewej strony do Bartka i tym razem po jego płaskim uderzeniu jakimś cudem bramkarz wyciągnięty jak struna odbił piłkę przed siebie. W 26 minucie kolejny raz Bartek Urbaniak się nie popisał, kiedy po kiksie słabo grającej obrony z Dusznik stanął przed szansą sam na sam z bramkarzem, ale z jakiś bliżej niesprecyzowanych powodów zamiast prostego strzału do siatki postanowił zawijać piłkę fałszem, w efekcie czego wyszła ona ładnych parę metrów obok słupka bramki. Ta zmarnowana szansa szybko się zemściła bowiem po dośrodkowaniu z prawej strony pola karnego piłkę odbił Daniel Kańduła, ale pierwszy do niej dopadł napastnik Sokoła który płaskim uderzeniem nie dał szans Patrykowi Kurowskiemu i niespodziewanie zamiast wyraźnego prowadzenia zrobił się remis. Mimo nienajlepszej gry naszego zespołu w 34 minucie powinniśmy być ponownie na prowadzeniu, ale po dwójkowej akcji Kacper Sobański - Bartek Urbaniak, strzał tego pierwszego został w ostatniej chwili przyblokowany przez obrońcę gospodarzy. Tuż przed przerwą świetną okazję na gola zmarnowali gospodarze, bowiem Patryk Kurowski odbił piłkę w sytuacji sam na sam z graczem Sokoła. Po zmianie stron gra Spójni nie wyglądała lepiej i zorientowali się w tym gospodarze którzy zwietrzyli swoją szanse na komplet punktów. Czarny scenariusz spełnił się w 59 minucie gdy po strzale z 16 metrów piłka w ostatniej chwili skozłowała przed Patrykiem Kurowskim który mimo rozpaczliwych prób nie zapobiegł jej wpadnięciu do naszej bramki. Nasza konsternacja trwała na szczęście tylko 2 minuty, bowiem zdecydowaniem pod bramką rywala wykazał się Piotr Kaczmarek, który odważnie w głębi pola w pełnym biegu przejął futbolówkę na linii pola karnego i nie atakowany przez obrońców spokojnie umieścił piłkę w siatce obok interweniującego bramkarza. Gra w wykonaniu Spójni wyraźnie poprawiła się w końcowym fragmencie gry po dokonaniu zmian, czego efektem była okazja Piotra Pawlaka którą wyjaśnił bramkarz gospodarzy. A już po chwili podanie z głębi pola Sebastiana Rajewicza na środku szesnastki przegłówkował Filip Ignaszczak wprost do niepilnowanego Bartka Urbaniaka, który wreszcie umieścił piłkę w bramce gości. Gol na 3:2 nie podłamał gospodarzy którzy minutę później stanęli przed dobrą okazją, ale strzał gracza Sokoła był zbyt lekki by mógł zaszkodzić Patrykowi Kurowskiemu. W samej końcówce wychodzącego na czystą pozycję Filipa Ignaszczaka popychał obrońca gospodarzy za co otrzymał tylko żółty kartonik. Po chwili sędzia nie zauważył interwencji bramkarza poza polem karnym, gdy w ten sposób powstrzymał szarżę ponownie Filipa. Powinny być dwie czerwony kartki w krótkim odstępie czasu. Sprawiedliwości stało się jednak zadość w ostatniej minucie meczu, kiedy to ładne podanie Filipa Ignaszczaka wykorzystał wychodzący na czystą pozycję Maciej Urbaniak, który spokojnie umieścił piłkę w bramce Sokoła. Zasłużona wygrana choć osiągnięta zdecydowanie zbyt nerwowo i niemal w ostatniej chwili. Krótkie okresy dobrej gry jednak wystarczyły na gospodarzy i mimo czterech goli do poprawy zdecydowanie jest wciąż skuteczność. Gdyby nie ona spotkanie byłoby lekkie łatwe i przyjemne od samego początku do końca. Nasi gracze chyba wzięli sobie do serca dewizę naszych złotych siatkarzy którzy stwierdzili że sukces który rodził się w bólach zdecydowanie lepiej smakuje.