Spójnia Strykowo - strona oficjalna

Spójnia: Krzysztof Rozumek – Kamil Kaczmarek (62’ Marcin Targowski), Mateusz Przybyłowski, Krzysztof Kaczmarek, Sebastian Rajewicz – Dawid Pogorzelczyk (80’ Norbert Bławat), Tomasz Pacygon, Łukasz Rajewicz, Grzegorz Hojan (87’ Marcin Korbas) – Marcin Urbaniak, Piotr Majorczyk (72’ Bartłomiej Urbaniak).

Spotkanie wicelidera z ostatnią drużyną w tabeli było meczem z gatunku tych, które należało rozstrzygnąć na swoja korzyść. Specyfika i realia tej ligi jednak nie do końca pozwalają ustawiać teoretycznie mocniejszego w roli faworyta. Niemniej w środowym meczu wszystkie atuty okazały się być po stronie gospodarzy. Goście na to spotkanie wyszli nastawieni nader bojaźliwie, co szybko wyczuli nasi gracze i co rusz stwarzali zagrożenie pod bramką Orła. I szybko też takie granie na miękkich nogach zemściło się na gościach. Już w 3 minucie w zamieszaniu pod bramką po podaniu Grzegorza Hojana do siatki trafił Marcin Urbaniak. W 7 minucie minimalnie szybszy od Tomasza Pacygona w sytuacji sam na sam okazał się bramkarz Rostarzewa. Goście w pierwszych fragmentach spotkania ograniczyli się tylko do przeszkadzania i to ponownie miało dla nich fatalne skutki. W 12 minucie idealne podanie Krzysztofa Kaczmarka do Piotra Majorczyka, które nasz napastnik mocnym płaskim strzałem zamienił na gola. Zatem po niespełna kwadransie było już 2:0 i sytuacja Spójni stała się niemalże komfortowa. A goście dopiero wtedy zrozumieli że jeśli chcą coś osiągnąć, to należało by przejść do ataku. Ambitne próby kończyły się bądź to na niecelnych uderzeniach bądź też sytuacje były likwidowane przez blok defensywny Strykowa. Najgroźniejsza sytuację Orzeł stworzył sobie w 43 minucie, kiedy to po niepewnym piąstkowaniu piłki przez Krzysztofa Rozumka gracz gości uderzył piłkę pod poprzeczkę, jednak nasz bramkarz zrehabilitował się wyborną interwencją broniąc precyzyjny strzał, natomiast kolejna poprawka z kilku metrów poszybowała wysoko ponad naszą bramką.
Po przerwie Orzeł osiągnął przewagę w polu, a my niestety daliśmy narzucić sobie chaotyczny styl gry przeciwnika, co w połączeniu z zaostrzeniem się gry dało efekt nieciekawego i szarpanego widowiska. W 62 minucie mogło być definitywnie po meczu jednak Dawid Pogorzelczyk, mając przed sobą praktycznie tylko bramkarza zdecydował się na płaski strzał, gdy aż prosiło się o lobowanie. Minutę później goście zmarnowali 100% sytuację na kontaktowego gola - mając przed sobą wychodzącego Krzysztofa Rozumka oraz pustą bramkę, gracz Orła fatalnie i wysoko przestrzelił ponad poprzeczką. Podobnie idealną sytuację miał w 68 minucie Grzegorz Hojan, który mógł zapytać bramkarza w którą część bramki ma strzelić, jednak fatalnie przestrzelił nad bramką. W dalszej części spotkania obserwowaliśmy nieporadne próby gości i nerwową grę gospodarzy. Pod koniec jednak opanowaliśmy sytuację i kilka razy próbowaliśmy szansy z kontry, z których jedna zakończyła się powodzeniem. Przytomne zagranie Marcina Urbaniaka do Tomasza Pacygona i nasz gracz w ostatniej akcji meczu po profesorsku przelobował bramkarza i ustalił wynik spotkania. W sumie zasłużona druga pod rząd (ponownie z Orłem) wygrana naszego zespołu, co w kontekście zagęszczonego terminarza, musi wyłącznie cieszyć. Pewne mankamenty w grze są, jednak jak mawia przysłowie zwycięzców się nie sądzi. Tym bardziej że po tym spotkaniu wróciliśmy na fotel lidera rozgrywek. I oby tak do końca.
Dodajmy że mecz prowadziła sędzina z WZPN-u której niestety w wielu przypadkach zabrakło konsekwencji i stanowczości w rozstrzyganiu sporów wynikających z męskiej gry.

Filmy:

• Komentarzy [10]
• czytano: [964]
• DO