A Klasa Grupa 3 - 23
kolejka - 30.05.2009r.
SPÓJNIA
STRYKOWO – OBRA ZBĄSZYŃ – 0:1 (0:1)
Bramka dla gości: 5 minuta
Więcej informacji wewnątrz...
Spójnia: Krzysztof Rozumek – Sebastian Rajewicz, Krzysztof
Kaczmarek, Marek Krupa, Sebastian Zieliński – Piotr Majorczyk, Marcin Urbaniak,
Dawid Pogorzelczyk, Radosław Korbas – Maciej Bendowski, Cyprian Roszak.
W fatalnych warunkach atmosferycznych, piłkarze Spójni
stworzyli z liderem rozgrywek ciekawe widowisko, w którym brak było finezji,
ale za to walki i zaangażowania było sporo. Lider ze Zbąszynia od początku
postawił wysoko poprzeczkę, bowiem już w 5 minucie meczu w zamieszaniu
podbramkowym nieporozumienie obrońców i bramkarza wykorzystał napastnik gości,
który wepchnął piłkę do bramki ponad głową Krzysztofa Rozumka. Później goście
mieli kilka szans na podwyższenie prowadzenia, jednak na drodze gościom stawał
bądź bramkarz, bądź poprzeczka lub też ich własna indolencja strzelecka.
Spójnia też miała swoje okazje, a najgroźniejszą była sytuacja z 25 minuty
kiedy to z rzutu wolnego uderzał Krzysztof Kaczmarek, a bramkarzowi gości udało
się piłkę sparować na rzut rożny.
W pierwszej części spotkania nad Strykowem szalała prawdziwa
ulewa, stąd też na boisku było dużo przypadku, a bramkarze mieli problemy z
opanowaniem śliskiej futbolówki. Natomiast tempo meczu było dość żywe a akcje
zmieniały się często i dynamicznie.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ większej zmianie – Obra
prowadziła grę a Spójnia próbowała szybkich wyjść z piłką. Po jednej z nich
kapitan Spójni – Dawid Pogorzelczyk strzelił mocno zza pola karnego, niepewnie
grający w tym meczu bramkarz gości odbił piłkę przed siebie a nadbiegający
Radosław Korbas nie zdołał opanować trudnej piłki, choć gdyby to uczynił
znalazł by się w sytuacji niemal wymarzonej do tego by wyrównać. Po godzinie
gry niebo zlitowało się nad futbolistami oraz garstką 50 najwierniejszych
kibiców Spójni i przestało wreszcie padać. W tym fragmencie gry na placu
dominowali goście, którzy lepiej operowali piłką i byli szybsi od naszych
graczy, jednakże dało się zauważyć w ich szeregach sporą nerwowość, bowiem
jakakolwiek strata punktów mogła ich słono kosztować. Obra łatwo stwarzała
sobie sytuacje strzeleckie, jednakże ich wykończenie było po prostu fatalne. Z
kolei kontry Spójni albo kończyły się na 30 metrze od bramki gości
albo też nasi gracze łapani byli na spalonym . Szybkie tempo meczu i spora
ambicja naszych graczy sprawiła że z czasem zaczęliśmy opadać z sił i mimo
ambitnego dążenia do wyrównania, nie udawało nam się stworzyć klarownych
sytuacji strzeleckich. Wyjątkiem może była akcja Cypriana Roszaka z 72 minuty,
który groźnie uderzał zza pola karnego, a piłka nieznacznie minęła lewy słupek
bramki gości. Chwilę potem Obra odpowiedziała groźnym i celnym uderzeniem
(jednym z bardzo niewielu w tej części) świetnie obronionym przez Krzysztofa
Rozumka. Kilka chwil później nasz bramkarz wybronił stuprocentową sytuację
kiedy to sam na sam z nim znalazł się napastnik gości. W 85 minucie kolejnym
groźnym strzałem popisał się Cyprian Roszak i znów zabrakło niewiele. W
ostatnich minutach ambitni gospodarze nie potrafili zagrozić bramce Obry, a
poprawnie sędziujący mecz arbiter zakończył mecz równo z upływem 90 minuty.
Mecz ze wskazaniem w polu na Obrę, ale Spójnia miała swoje okazje i gdyby choć
jedną udało się wykorzystać to lider mógł tutaj zgubić jakieś punkty. Brawa
zatem za postawę tym bardziej że Spójnia zagrała dziś tylko 11 graczy. Brak
było jakiegokolwiek zmiennika na ławce rezerwowych, co daje naprawdę sporo do
myślenia. Czy w sobotnie popołudnie tak trudno znaleźć niektórym trochę czasu
dla klubu który się rzekomo reprezentuje? Kilku graczy nie zagrało ze względu
na kartki, kontuzje, zawodowe obowiązki – to zrozumiałe. Ale żeby w kadrze
meczowej na mecz z liderem nie zebrać choćby 14 ludzi, to zwyczajnie jest
wstyd. Dodajmy że na ławce zabrakło też trenera Norberta Bławata. Jego
obowiązki pełnił II trener – Marek Urbaniak.
Na osłodę dodajmy za to że juniorzy Spójni kilka godzin
wcześniej rozbili swych rówieśników z Niepruszewa 4:1. Mimo iż mecz
rozpoczynali w 7 osobowym składzie (ze względu na udział w turnieju) to w takim
składzie prowadzili już 1:0. Później gracze sukcesywnie dojeżdżali, wchodzili i
poprawiali wynik. Brawo chłopaki.
Niestety mimo iż pierwotnie mieliśmy to w planach, fatalna aura uniemożliwiła nam nakręcenie filmików z meczu. Przepraszamy.